poniedziałek, 29 grudnia 2014

Święta..

Weszła do pokoju lekarskiego i wstawiła wodę na kawę.
- Mi też zrób - usłyszała gdy wlewała wody do kubka.
- O Agata. Nie zauważyłam się - uśmiechnęła się ciepło, podając jeden z kubków blondynce i siadając na kanapie.
- Wpadniesz do nas do hotelu w Boże Narodzenie ? - Wiktoria na te pytanie lekko się skrzywiła, co nie uszło uwadze internistki - Ja rozumiem, że chcesz te święta spędzić z Andrzejem, ale myślałam że chociaż na chwilę do nas wpadniesz.
- Wiesz Agatko z wielką chęcią bym wpadła, ale..
- Mam dla Ciebie prezent - powiedziała charakterystycznie podnosząc brwi i uśmiechając się słodko.
- Ja też coś dla Ciebie mam, ale niestety w te święta nie będzie mnie w Leśnej Górze - Agata lekko posmutniała.
- Jedziecie do rodziny profesora ?
- Niee. Jedziemy do Hiszpanii - od razu się rozpromieniła - Mama strasznie nalegała żebyśmy przyjechali. Nie mogłam jej odmówić..
- A kiedy jedziecie ? - zapytała od razu.
- Jutro wieczorem. Będziemy 4 dni przed Bożym Narodzeniem, chce pokazać Andrzejowi wszystkie piękne miejsca w mieście - chirurg rozmarzyła się.
- Już jutro ?? O Bożeee ! To ja mam dla Ciebie prezent już dziś - zaczęła grzebać w swojej wielkiej czarnej  torbie. Po czym wyciągneła mały,starannie zapakowany prezent i podała go dziewczynie - Ale czekaj ! - wyrwała jej pudełeczko z ręki.
- Otwórz to dopiero w Boże Narodzenie ! - oddała jej prezent.
- Okeeej.. Woźnicka ty coraz gorsza jesteś - popatrzyła na nią rozbawionym wzrokiem i wybuchła śmiechem.
- Ejjj no.. Ja po prostu dbam o odpowiedni nastrój - oburzyła się - Ale obiecaj, że wcześniej tego nie otworzysz !
- No obiecuje, obiecuje - podniosła ręce do góry za znak poddania się - A teraz muszę uciekać do pacjentów papa ! - odłożyła kubek na stolik i wyszła z pokoju.

* * *
Podróż samolotem minęła im dosyć dobrze i przede wszystkim w miare szybko. Przed południem byli już na miejscu i zamówili taksówkę do domu Wiktorii.
- Dziękuje panu bardzo - zapłaciła kierowcy, a w tym czasie Falkowicz wyciągnął ich bagaże z auta.
- Chodź kochanie - jedną ręką objął kobietę, a w drugą wziął walizkę - Czas poznać twoich rodziców - pocałował kobitę w policzek a ta zadzwoniła domofonem.
- Ooo Wiki ty tak wcześnie ?! - zapytała zdziwiona kobieta. - I widzę, że nie sama do nas przyjechałaś - Wanda zrobiła dziwną minę, a Wiktoria lekko się zawstydziła.
- Witam piękną panią - uśmiechnął się uwodzicielsko i pocałował starszą panią w dłoń.
- Mamo to jest Andrzej. Pamiętasz ? Był twoim lekarzem.
- No jasne, że pamiętam Wiki zawsze ci mówiłam, że do siebie pasujecie - Wiktoria szturchnęła matkę w ramię, a profesor się zaśmiał- Ała. Wiki ! - skarciła ją matka- Dobrze to chodźmy do salonu. Pewnie tata już się nie może doczekać- weszli do pokoju i zobaczyli siedzącego na kanapie ojca z gazetą w ręku.

* * *
Agata weszła do pokoju lekarskiego i zobaczyła mały prezent leżący na biurku. Podniosła go i przeczytała karteczkę przyczepioną do pudełka. " Tylko nie otwieraj przed Wigilią ! :D Wiki ". Internistka zaśmiała się do siebie.
- A tobie co tak wesoło ? - zapytał wchodzący do pokoju Adam. Od niedawna na widok Agaty chłopakowi zaczynało szybciej bić serce. Zastanawiał sie dlaczego? Zawsze tłumaczył to sobie tak, że po prostu pragnie ją w swoim łóżku. Myślał jednak że po czasie to porządanie samo przejdzie, lecz nie ! Ono stawało sie coraz silniejsze i bardziej męczące.
- Aaa nic - usmiechnęła sie nieznacznie do chłopaka co sprawiło mu nieziemską przyjemność. Coraz bardziej dziwiło go to "uczucie " ? którym darzył internistke - Wiki zostawiła mi prezent.
- Nie otwierasz ? - zapytał z ciekawością i przybliżył się do internistki.
- Nie moge..

* * *

- Może coś zjemy ? - zapytał idąc uliczkami pięknego miasta, które właśnie pokazywała mu Wiktoria. Było ty bardzo ładnie i do tego strasznie ciepło. Miał na sobie jasno brązowe spodenki sięgające do kolan, białą koszulke z krótkim rękawkiem i przeciwsłoneczne okulary.
- O taak. Jestem bardzo głodna - weszli do małej, kameralnej restauracji. Zamówili i po chwili dostali jedzenie. Wiktora jadła bardzo zachłannie, a Andrzej patrzył na nią ukradkiem. Zastanawiał się jak to się stało, że zakochał sie w tej rudej lekarce. Bo nie miał wątpliwości, że ją kocha. Była dla niego najważniejsza, piękna i do tego tak mądra..Teraz nie wyobrażał sobie życia bez niej.
- Kochanie idziemy ? - Zapytała Wiki wstając od stołu - Chciała bym już wracać. Jestem trochę zmęczona - Uśmiechnęła się do chirurga, złapała go za rękę i pociągnęła za sobą.
Patrzył jak śpi na jego klatce piersiowej i delikatnie głaskał ją po głowie. Była taka bezbronna jak spała, a on nie mógł uwierzyć jak tak piękna dziewczyna mogła wybrać właśnie jego. Myślał o wczorajszej nocy którą spędzili kochając się aż do rana. Było cudownie.. Wyrwał go z zamyśleń głos Wiktorii.
- Kochanie musimy sie chyba zbierać. Za 2 godziny kolacja wigilijna - podniosła się z łóżka i ruszyła w strone łazienki zabierając po drodze naszykowaną wcześniej sukienke. Gdy wyszła Andrzeja nie było juz w pokoju. Założyła wysokie czarne szpilki i zaczeła schodzić po schodach.
- Łał...- powiedział profesor widząc swoją kobiete idącą w jego kierunku.
- Kochanie zamknij buzie - zaśmiała sie Wiki na widok Andrzeja.
-Pięknie wyglądasz - pocałował dziewczyne w policzek.

A więc jest następna część :) Może trochę krótka ale jakos nie umiałam nic napisać. Następna bedzie dłuższa :) Proszę o konstruktywną krytyke :)

6 komentarzy:

  1. bardzo pięknie napisane i ciekawie i czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne opowiadanie, miło się czyta. Będzie jeszcze coś świątecznego, czy już powrót do szarej rzeczywistości? Czekam niecierpliwie na nexta, dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy next przewidujesz dodać nam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej przeczytałam wszystkie twoje opowiadania za jednym zamachem strasznie mi się spodobały. Mam nadzieję że będzie kontynuacja opowiadania bo one są świetne. Na razie wszystko jest słodko ale sądzę że po powrocie coś się wydarzy co zmieni życie ich obojga. Życzę dużo weny i man nadzieję że znajdziesz czas by wstawić nowe opowiadanie. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością Kasia

    OdpowiedzUsuń